Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
265
BLOG

Kłaniam się Irlandczykom beretem do ziemi

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 81

Ten dziwny dźwięk, jaki Państwo kilkanaście godzin temu usłyszeli, najpierw głuche dudnienie a potem stukanie, to było masowe, kolektywe westchnienie ulgi, poprzedzające otwieranie butelek z szampanem przez tysiące europejskich urzędników, parlamentarzystów i innych decydentów na wieść o wynikach irlandzkiego referendum. No i bardzo dobrze. Za chwilę w porannych gazetach przeczytają Państwo, jak to nieszczęśni Irlandczycy zostali przymuszeni do głosowania aż do skutku, co ma wskazywać na hipokryzję “elit europejskich” (Bronisław Wildstein napisze w tytule swego komentarza w Rzepie: “Szantaż eurokratów udał się”, Ziemkiewicz: “Do dwóch razy sztuka – a gdzie honor?”, Semka: “Bruksela pokazała swe prawdziwe oblicze”), jakby UE wysłała do Dublina i Limerick dwudziestą piątą europejską brygadę zmotoryzowaną, która zagroziła zatruciem wszystkich zapasów Guinessa na wypadek niewłaściwego wyniku referendum.

Każdy może zmienić zdanie: tak jednostka jak I społeczeństwo, które wszak nie istnieje inaczej jak przez poszczególne jednostki. W szczególności – każdy może zmienić zdanie jeśli uświadomi sobie, jakie konsekwencje jego wcześniejsza decyzja może mieć dla innych. Pewno, że czuję lekki niesmak, że taką decyzję Irandczycy podjęli dopiero za drugim podejściem – ale to w końcu ich wewnętrzna sprawa; zwolennicy suwerenności narodowej w ramach UE powinni uszanować suwerenne prawo narodu irlandzkiego do zmiany swej wcześniejszej decyzji, tym bardziej że zmiana ta została dokonana bardzo przekonywującą większością głosów.

Tak samo jak irlandzka zmiana stanowiska jest wewnętrzną sprawą Irlandczyków, a niedawna decyzja niemieckiego Sądu Konstytucyjnego dotyczy wyłącznie wewnętrznych konstelacji niemieckich w układzie parlament-rząd, tak i czeski film, jaki za chwilę rozegra się na naszych oczach, jest wewnętrzną sprawą Czechów. Prezydent Klaus, ów osobliwy konserwatysta, ktoremu bliżej do Putina niż do Barroso, znów odgrywa komedię z Sądem Konstytucyjnym, który bedzie celebrował swoje europejskie pięć minut – znam pewnego byłego sędziego czeskiego Sądu Konstytucyjnego, sędziego bardzo prawicowergo i radykalnie anty-komunistycznego, który mi narzekał, że sędziowie tego organu lubią zachowywać się, jakby mieli władzę czlonków Biura Politycznego za komuny. Przeciwników “aktywizmu sędziowskiego”, którzy nasłuchali się ostatnio w Warszawie od sędziego Antonina Scalii o arogancji i wszechwładzy sędziów, taka uzurpacja władzy przez demokratycznie nieodpowiedzialny organ powinna martwić. Ale zazwyczaj nie martwi, gdy sędziowie stają po odpowiedniej stronie.

Sam Klaus działa na zwłokę; dość przejrzysta strategia czeskiego prezydenta polega na koalicji z brytyjskimi konserwatystami, którzy niemal na pewno na wiosnę obejmą władzę w Londynie, a David Cameron obiecał przecież referendum nad traktatem lizbońskim. I w tych gierkach umyka to, co najważniejsze, tzn. że traktat lizboński to raczej niewielki i dość ostrożny krok w kierunku usprawnienia mechanizmów decyzyjnych w UE-27, która nadal operuje w oparciu o całkowicie już nieadekwatne mechanizmy obmyślone dla UE-15. A także demokratyzacji UE – np. przez wzmocnienie udziału parlamentów krajowych w unijnym prawodawstwie. Ale kto by się tam przejmował prawdziwą treścią Traktatu, skoro o tyle łatwiej powtarzać mantrę o rzekomym zagożeniu dla suwerenności, podmiotowości, tożsamości i wszelkiej innej –ości narodowej. Nasi publicyści już tak mają.

Prezydent Lech Kaczyński – nie mam co do tego wątpliwości – lada dzień podpisze Traktat, wynegocjowany dla Polski przez… no właśnie przez kogo, bo zapomnialem? A bracia Czesi? Czesi pogrzeją się w słoneczku międzynarodowego zainteresowania, odreagują trochę w ten sposób kompromitację swej prezydencji unijnej – i też podpiszą. Pewno przy okazji upadnie jakiś rząd, ale to Czechom nie przeszkadza: niedawno funkcjonowali jakieś pół roku bez rządu, tworząc największą organizację poza-rządową w Europie i nic się nie stało: knedliczków ani Pilsnera w Pradze nie zabrakło.

A jak nie podpiszą? No to zejdą do drugiej prędkości, Europa to przetrzyma. Polska poza głównym trzonem Unii to byłoby zbyt drastyczne, ale mieć malenkie Czechy samo-marginalizujące się nikomu nie wadzi, a nam może być nawet przydatne, dla pokazania, że można jeszcze głupiej.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka