W dzisiejszej Rzeczpospolitej, profesor Andrzej Zybertowicz powiedział:
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Seweryn Blumsztajn w dyskusji ze mną oznajmił: prof. Zybertowicz teraz zabiera głos, choć za komuny siedział cicho. To już klasyka. Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację. Niestety, z ewentualnej prawości moralnej w jednej sytuacji nie wynika automatycznie zdolność do kompetentnej oceny poznawczej w innej.
Kłamiesz Andrzeju; łżesz, Zybciu, i to wyjątkowo paskudnie. Adam Michnik NIGDY nie powoływał się na swoje zasługi moralne z czasów PRL jako na argument mający wskazywać, że ma rację w niepodległej już Polsce. W samej rzeczy, Adam jest specjalnie wyczulony by nie powiedzieć niczego, co mogłoby być poczytane jako właśnie taki argument ze swojej martyrologii.
Jest na to wyczulony w rozmowach prywatnych – o czym jako Jego kolega mogę zaświadczyć, a już specjalnie w wypowiedziach publicznych. Prawdą natomiast może być, że taki argument mogli kiedyś przywoływać jacyś zwolennicy Michnika jak i jego wrogowie.
Zwolennicy: bo byli przekonani, że heroiczna przeszłość Adama może byc jakąś wskazówką w ocenianiu moralnych (podkreślam: moralnych) zarzutów, jakie na niego są rzucane od początku polskiej transformacji. Czy mają rację? To zupełnie inna sprawa. Ale liczy się to, że nie były to argumenty samego Adama, a jemu nie można przypisać odpowiedzialności za opinie, wypowiadane przez innych ludzi.
Wrogowie – bo rzeczywiście musiał dręczyć ich problem, że za Michnikiem stoi piękny, heroiczny życiorys: człowieka który był przeciw despotyzmowi od początku swego dojrzałego życia i płacił za to wielką cenę – gdy wcale nie było wiadomo, jak to się wszystko skończy. Ten psychiczny dyskomfort wrogów Michnika rozumiem: dawne pieszczochy systemu, albo zwykli dekownicy, muszą mieć teraz Michnikowi za złe jego dawne bohaterstwo, by samych siebie jakoś dowartościować. Marcin Wolski, Krzysztof Czabański, Maciej Rybiński – czy trzeba dalej wymieniać?
Ale odczuwać dyskomfort z powodu konfrontacji własnego marnego PRL-owskiego życiorysu z życiorysem Michnika - to jedno, a twierdzić, jak czyni to Zybertowicz, że Michnik dziś odcina kupony w swych publicznych wystąpieniach ze swej przeszłości - to drugie.
Więc oto otwarte i proste wyzwanie do Ciebie, drogi Zybciu: przytocz choć jedno z tych rzekomo „wielokrotnie powtarzanych” stwierdzeń Michnika: „Ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację” (lub analogicznej treści).
Jeśli Ci się nie uda, trzeba będzie uznać, kolego profesorze, że łżesz.
I że robisz to, bo dręczą Cię jakieś wyrzuty sumienia, bo masz jakieś własne problemy psychologiczne z Adamem Michnikiem. Nie jesteś w tym w Polsce odosobniony. Ale nie odkrywaj się tak naiwnie, nie czyń tego tak podle.