Osłupienie, z jakim opinia publiczna przyjęła informację Pana Premiera, że w sprawę strajku pielęgniarek zaangażowani byli „inni szatani” niepotrzebnie przyćmiła coś dużo ważniejszego, co znalazło się w tym samym fragmencie przemówienia Premiera w Radomiu.
Co do „innych szatanów” to podejrzenie, nierzadkie w opinii publicznej, o nagłą niedyspozycję semantyczną Premiera okazało się całkowicie nieuzasadnione, jak wyjaśnił to pewien dziennikarz na innym blogu, zwracając uwagę na to, że był to cytat z poety Kornela Ujejskiego. Dziennikarz zasugerował też, że ci, którzy tego od razu nie dostrzegli, cierpią na deficyt uczuć i wychowania patriotycznego – co, już ja dodam, kwalifikowałoby ich do przyspieszonej reedukacji patriotycznej, np. w Akademii Orła albo innych placówkach edukacyjnych Młodzieży Wszechpolskiej, dotowanych nota bene przez Unię Europejską.
Dużo ważniejsze, niż „inni szatani” była w przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego wyrażona jednoznacznie supozycja, że za protestami pielęgniarek i lekarzy stała, a w każdym razie mogła stać, jakaś obca siła, niechętna Polsce. Jak relacjonował PAP ten fragment przemówienia Premiera w Radomiu:
Jego zdaniem, gdyby ktoś niechętny Polsce, chciał jej zaszkodzić, to wymyśliłby właśnie to, co się teraz dzieje w kraju. Zaznaczył, że nie jest to oskarżenie pod adresem pielęgniarek i lekarzy, ale "inni szatani" są tam czynni.
Myśl ta domaga się pilnie jakiegoś wyjaśnienia, a to dlatego, że – jak wszystkim wiadomo – to głównie specjalnością rządów autorytarnych i totalitarnych było tłumaczenie wszelkich krajowych niepowodzeń, a już zwłaszcza społecznych protestów i niepokojów, knowaniem wrogów z zewnątrz, nazywanych – w zależności od okresu – podżegaczami, dywersantami lub po prostu wrogimi ośrodkami. Gdy demokratycznie wybrany premier demokratycznego państwa – a takim, ponad wszelką wątpliwość, jest Jarosław Kaczyński - sięga do takiej argumentacji, niezbędne jest jakieś wyjaśnienie tego osobliwego faktu politycznego.
Otóż, moim zdaniem, możliwe wyjaśnienia są trzy i tylko trzy, a podam je tu w kolejności wzrastającego prawdopodobieństwa.
Wyjaśnienie pierwsze, i od razu podkreślam to z całą mocą, najmniej moim zdaniem prawdopodobne, jest takie, że Pan Premier po prostu oszalał. Zdaniem niektórych, z którymi na ten temat rozmawiałem, wypowiedź Premiera wskazuje na to, że postradał zmysły, jeśli nie wszystkie, to przynajmniej dużą ich część. W moim przekonaniu, jest to hipoteza bardzo mało prawdopodobna. Na potwierdzenie tego mojego przekonania mam materiały całkowicie nienaukowe i czysto osobiste, ale dla mnie są one zupelnie wystarczające. Otóż wiele lat temu, zanim Jarosław Kaczyński został Premierem RP, był moim starszym kolegą Jarkiem Kaczyńskim, z którym razem chodziłem na seminarium naukowe profesora Stanisława Ehrlicha (promotora jego pracy doktorskiej, o której niedawno znów było głośno, a której obrony byłem naocznym świadkiem) i pamiętam, że był człowiekiem bardzo zdolnym, inteligentnym, miłym i przede wszystkim – całkowicie normalnym (na ile oczywiście ktokolwiek na świecie, w tym także podmiot oceniający, może być normalnym). I po prostu zupełnie nie przyjmuję do wiadomości, że przez ten czas mógł stracić swą równowagę intelektualną do tego stopnia, by uwierzyć szczerze, że za rozmaitymi protestami społecznymi w Polsce stoją wrogie, zewnętrzne siły.
Wyjaśnienie drugie jest zupełnie inne i tylko trochę bardziej przekonywujące: słowa Kaczyńskiego to czysty cynizm, nie wierzy on ani przez chwilę w teorię zagranicznej dywersji, ale jest to słowo-znak, pod jakim skrzykują się jego partyjni zwolennicy. Język walki sił Dobra i Zła, manicheizm poznawczy, a także przekonanie, że jeśli coś rządowi wymyka się z rąk, to nie jest to przejaw rządowej nieudolności ale knowań sił szatańskich, jest zespołem haseł, przy pomocy której PiS i jej koalicjanci mobilizują wokół siebie swych zwolenników. Nie przeszkadza im ewidentna absurdalność tych haseł – wprost przeciwnie, uczestnicząc dobrowolnie w tym zbiorowym absurdzie stają się przez to kolektywnie umoczeni, naznaczeni wspólnym publicznym fałszem, a przez to – jeszcze bardziej skłonni do bezwzględnej solidarności i lojalności wobec swych przywódców.
I tę hipotezę uważam za mało prawdopodobną, choć już nieco bardziej przekonująca, niż hipoteza pierwsza. Zamiast tłumaczyć, dlaczego i ta druga mnie nie przekonuje, najlepiej przejdę od razu do hipotezy trzeciej, zdecydowanie – moim zdaniem – najbardziej realistycznej, przekonywującej i prawdopodobnej. Otóż, na mocy tej trzeciej hipotezy – na Polskę rzeczywiście ostrzą sobie kły rozmaite Demony i Szatany, ulokowane poza granicami, a mające swą V Kolumnę w naszym kraju.
Dlaczego to robią? A to jest akurat bardzo proste. Oni po prostu nienawidzą naszych sukcesów: owoców pracy polskich robotników i rolników, radości dzieci wyruszających codziennie do szkół (teraz akurat nie wyruszają, bo mają wakacje, ale wyruszały i będą wyruszać), codziennej satysfakcji z dobrze wykonanej roboty przez funkcjonariuszy CBA, historyków IPN, posłów do Sejmu (ale tylko koalicyjnych) i tylu innych, zwykłych, prostych, dobrych ludzi, którzy chcą żyć godziwie, moralnie i zdrowo. Oni (ci szatani) tego wszystkiego nienawidzą i dlatego chcą skłócić pielęgniarki z posłankami, lekarzy z Ministrem Zdrowia, a wszystkich – z premierem. Więc szatani knują, oj knują! I będą tak knuć, co najmniej do następnych wyborów.