Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
817
BLOG

O kulturze dyskusji

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 49

Sobota jest w wielu znanych mi domach „dniem gospodarczym”, przeznaczonym na rozmaite porządki domowe, a zatem dziś, przy sobocie, chciałbym też zająć się naszym gospodarstwem, a mianowicie kulturą dyskusji w Salonie24. Przydarzyło mi się bowiem w ostatnich dniach coś dość osobliwego – doświadczeniem tym chciałbym się z Państwem podzielić, a następnie wyciągnąć zeń stosowne wnioski.

Otóż w dwóch niedawnych wpisach obszedłem się, nie zaprzeczam, dość złośliwie z pewnym autorem, którego nazwiska nie chcę tu przytaczać, by nie przysparzać mu niepotrzebnie dalszych nieprzyjemności, więc nazwę Go tu po prostu X. Moje złośliwości ściśle były związane z meritum jego wywodów, które uznałem – słusznie bądź niesłusznie, tu już można dyskutować – za szkodliwe i bezsensowne, a ponieważ za moją misję tu w Salonie uznaję walkę z poglądami bezsensownymi i szkodliwymi (tak jak je, oczywiście rozumiem, a w tym rozumieniu wielu się ze mną nie zgadza – i bardzo dobrze!), przyjąłem w swej polemice ton ironiczny, prześmiewczy i sarkastyczny. Bardzo łatwo sprawdzić, że – przy całej ironii tam użytej – w moich wpisach nie wpadły żadne słowa obelżywe ani sformułowania wulgarne, a bodaj najostrzejszym wyrazem była „dyrdymała”.

Wielka część krytycznych komentarzy dotyczyła formy, a nie treści, moich polemik: uznano, że daleko przekroczyłem dobry smak, kulturę i właściwy styl. Mówiąc mniej oględnie, oskarżano mnie np. o „szambo”, „gburowatość” i „rynsztok”, a pewien starszy Pan zdiagnozował we mnie chorobliwą złośliwość. (W sumie najłagodniej obszedł się ze mną pewien autor, który w formie poetyckiej, choć częściowo białym wierszem, wyraził przekonanie, że chciałbym wszystkim „życie zasmrodzić”).

Nieproporcjonalność tych oskarżeń do ich podstawy, a zatem nieprzystawalność zarzutów do moich ewentualnych przewin (co, powtarzam, bardzo łatwo sprawdzić, zaglądając do obu moich wpisów) nieco mnie zdumiała. Nie obraziła ani uraziła, bo gimnazjalną panienką nie jestem – ale bardziej zdumiała. Oto okazało się, że dla wielu komentatorów, takich jak „erykk” i inni, którzy normalnie nie powstrzymują się przed najgrubszymi epitetami i wyzwiskami, moja ironia i sarkazm pod adresem X okazała się grubiaństwem tak dalece naruszającym ich naturalną delikatność i zgorszyła ich tak okrutnie, że musieli owemu oburzeniu dać wyraz w komentarzach. W zazwyczaj kakofonicznym i swobodnym środowisku Salonu, żarty o „berle” i „koronie” autora-monarchisty uznane zostały za niedopuszczalną obelgę, w wyniku której subtelna wrażliwość Salonowiczów wystawiona została przeze mnie na zbyt ciężką próbę.

Absurdalność tych zarzutów skłoniła mnie do refleksji nad tym, co mianowicie w moich prześmiewczych wpisach tak strasznie Czytelników wzburzyło, no bo jednak trudno mi przyjąć, że np. taki „erykk”, który całkiem niedawno porównał mnie był do alfonsa a pewnego sędziego ze Strasburga nazwał „człekokształtną małpą”, został naprawdę dotkliwie zraniony moją kpinką, że pewien monarchista pewno sam chciałby zostać królem – może faktycznie żartem nie najwyższego lotu, ale przyznajmy, nie takim znowu agresywnym. Trudno mi też np. przyjąć do wiadomości, że „aztec” (tytuł blogu: Nie ma litości), poczuł się głęboko obolały z powodu mej sugestii, że osoba monarchisty X jest najlepszym argumentem przeciw wprowadzeniu monarchii.

Oto moje konkluzje, które chciałbym poddać Państwu pod rozwagę. Pierwszą i najważniejszą lekcję poddał mi – jak tyle razy już w moim intelektualnym życiu się przydarzało – nieoceniony John Stuart Mill. Omawiając granice wolności słowa, Mill rozważał także i taką oto sugestię, iż wszelkie opinie powinny być dopuszczone pod warunkiem wszakże, że będą wyrażone w sposób umiarkowany i kulturalny. Millowi – filozofowi skądinąd umiarkowanemu i spokojnemu właśnie – ta wskazówka zupełnie się nie spodobała: jeśli miarą wolności słowa, pisał, „ma być obraza tych, których opinie są atakowane, to doświadczenie pokazuje, że obrażają się oni, kiedy tylko atak jest silny i celny, i że każdy oponent, który przypiera ich do muru i któremu z trudem odpowiadają, wydaje im się pasjonatem”.

Otóż jestem przekonany, że Mill trafił tym spostrzeżeniem w dziesiątkę, a bez niepotrzebnej skromności dodam, że tak właśnie tłumaczyłbym niezwykłe rozsierdzenie wielu Komentatorów moimi złośliwościami na temat X. Przypomnę bowiem, że w obu przypadkach chodziło o w sumie bardzo poważną dyskusję o sprawach, które wzbudzają w opinii publicznej duże namiętności. W pierwszej – chodziło o narzucenie Polakom budowy państwa katolickiego (na dodatek – na podstawach explicite anty-demokratycznych); w drugiej – o uproszczony argument, że Unia Europejska stanie się super-państwem w wyniku przyznania jej osobowości prawnej w drodze traktatowej. Moje oba argumenty miały zatem charakter bardzo poważny: w pierwszym – chodziło o polemikę z niebezpieczną (moim zdaniem) koncepcją ustrojową; w drugim – o zwalczanie tendencji do opierania krytyki UE na oczywistej niewiedzy. Nie dziwię się, że oba argumenty musiały wielu użądlić, nie przez ich formę ale przez treść, a metodą okazania swego wzburzenia było oskarżanie mnie o niekulturalną formę argumentu.

Ale jest także jeszcze jedno – jak mi się wydaje – wytłumaczenie owego niezmiernego wzburzenia, wywołanego moją ironiczną formą. Oto tak się jakoś ustaliło w Polsce, że skrajna prawica zarezerwowała sobie prawo do brutalności i agresji w debacie politycznej, ale jeśli tylko liberałowie sięgną po styl bardziej nonszalancki niż zazwyczaj – to prawica od razu robi się obolała ze zgorszenia. Proszę przeczytać sobie ulubieńców wielu moich krytyków: Macieja Rybińskiego, Stanisława Michalkiewicza, Waldemara Łysiaka czy Marcina Wolskiego – proszę zwrócić uwagę na język, jakimi się oni posługują. Żeby nie szukać dalej: szampańskie żarciki Łysiaka (w ostatnim felietonie w GP, jaki znalazłem w Internecie) na temat „Nienośnej lekkości odbytu”; subtelne sugestie Michalkiewicza w ostatnim felietonie w N.Czas. o zapachu „czosnku” dochodzącego od europejsów czy coś w tym rodzaju. A czy pamiętają Państwo sugestie Rybińskiego (gdy jeszcze pisywał w Rzepie), że lesbijki są zbyt brzydkie, by ktoś je nawet chciał zgwałcić? A sugestię Wolskiego (w TV Puls), że neutralnym słowem dla określenia homoseksualisty jest „pedał”? Otóż nie uważam byśmy my, liberałowie, mieli uczyć się od nich tego chamskiego języka. Ale nie może też być tak, że oni zachowują się wobec nas jak na ringu bokserskim, a my zawsze – jak na seminarium doktoranckim.

Tego właśnie chcą krytycy liberałów: byśmy byli – w odpowiedzi na język bokserski – zawsze łagodni, delikatni i super-poważni. Otóż – niedoczekanie wasze! Dyskurs publiczny – zwłaszcza tu, w blogach – jest nie tylko subtelną debatą wyrafinowanych estetów. Jest w nim miejsce także na ironię, wygłup, kpinę, szyderstwo; na wyśmiewanie napuszonych kandydatów na despotów, na wygłupy z tych, co chcą nas zepchnąć do średniowiecza. Nie może być tak, by na te typowo felietonowe metody monopol miała prawica, a my – liberałowie – damy się zepchnąć do naszego delikatnego dyskursu. Od delikatności to ja mam swój uniwersytet.

(Żeby jednak nie mieszać niepotrzebnie konwencji, usuwam od dzisiaj z mojego auto-opisu informację, że jestem profesorem w moim Instytucie we Florencji. Rozmawiajmy jak magister z magistrem).

Nie oznacza to oczywiście przyzwolenia na chamstwo, wulgarność i grubiaństwo. Gdzie jest granica między ironią a chamstwem, szyderstwem a brutalnością? Tu już każdy musi sobie sam odpowiedzieć, w swoim sumieniu. Jak w tej anegdocie o przełożonym pewnego college’u w Oxfordzie, wprowadzającym nowego mieszkańca: „U nas nie ma żadnych reguł – ale bardzo proszę ich nie łamać”.

I niech tak już zostanie.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka