Na kilka tygodni przed wyborami napisałem “Proroczy przegląd prasy”, w którym tak wyobrażałem sobie – z ironiczną przesadą, jak mi się wówczas wydawało – pro-PiSowski komentarz powyborczy:
„Mamy jeszcze w uszach wściekłą nagonkę mainstreamowych mediów na jedynego prawdziwego polskiego lidera; to stałe upokarzanie, nękanie, prowokowanie podstępnymi “pytaniami”, mające naszego przywódcę wyprowadzić z równowagi. Czy trzeba przypominać o ohydnej kampanii, prowadzonej przez uzurpatorskich “liderów opinii”: Żakowskiego, Olejnik i Lisa, dyktujących Polakom, co mają myśleć i jak mają glosować? Czy już zapomnieliśmy o tej bezwzględnej przemocy symbolicznej, mającej zmusić Polaków do myślenia kategoriami “europejskimi”, kosmopolitycznymi, niezgodnymi z prawdziwym polskim interesem narodowym?”
PiSowscy ideolodzy i sprzyjający im publicyści mnie nie zawiedli, więc mogę dzięki nim powiedzieć: “A nie mówiłem?” – ale to żadna chwała, bo oni tacy przewidywalni:
Profesor Zdzisław Krasnodębski: „Patrząc na media, można się zdziwić, że ktokolwiek w ogóle głosuje na PiS.Ci wszyscy ludzie, tzw. elity, a więc ludzi którzy cieszą się w swoich dziedzinach popularnością, od reżyserów poprzez artystów, dziennikarzy, popierają PO. (…) W zasadzie obrzydzanie partii opozycyjnej jest głównym zajęciem mediów.”
Bronisław Wildstein: “Partia Donalda Tuska zwyciężyła dzięki wsparciu zjednoczonego frontu mediów prorządowych, czyli wszystkich dużych telewizji, większości radiostacji i gazet.”
Piotr Zaremba: “Do tej porażki mocno się przyczynił brak równowagi społecznej - ta uwaga dotyczy zjednoczonego frontu mediów, ale przecież nie tylko. Rozmaite opiniotwórcze grupy skutecznie obrzydziły Polakom IV Rzeczpospolitą przekonując, że niesie ona za sobą widmo policyjnego państwa”.
Czyli: zupełnie się nie liczą “Rzeczpospolita”, “Uważam Rze”, Fakt, Superexpress, Gazeta Polska, Gazeta Polska Codziennie, Nowy Dziennik, Radio Maryja i Telewizja Trwam, nie mówiąc o mediach internetowych takich jak “wpolityce.pl” które było wyłącznie tubą propagandową PiS. Teraz nagle okazuje się, że to wszystko zupełnie się nie liczyło. To wszystko – w świetle przytoczonych opinii - nie są “media”, skoro znów można szlochać, że “zjednoczony front mediów”, że wściekła nagonka, że obrażany i upokarzany Lider… Który, nota bene, nie odważył się na debatę z głównym rywalem, w trakcie której miał szansę skontrować ów “zjednoczony front mediów”.
Niczego nie zrozumieli, niczego się nie nauczyli. Będą nadal, wbrew logice i faktom, obarczać winą za wszystko “media”, niechcący poniżając i dezawuując w ten sposób firmy medialne, w których sami pracują. No a Lider? Nadal będzie najwybitniejszym polskim “mężem stanu”, chociaż przegrał pod rząd więcej wyborów, niż Gus Hall, sekretarz generalny Komunistycznej Partii USA w tamtejszych wyborach prezydenckich. Niech i tak będzie. (teraz z kolei, analizy powyborcze nieprzychylne dla pokonanego Lidera, będą dokuczaniem przegranemu, więc niejako potwierdzą diagnozy o „bezprzykładnej nagonce” itp.).
Po ostatnich wyborach, mówiłem zwycięskiej PO: żadnego tryumfalizmu, zastanówcie się, dlaczego tylu ludzi głosowało na PiS, zasypujcie podziały. Powtarzam to też tym razem. Ale jest problem: Dziś PiS zdegradowało się, wolą własnego przywództwa (czyli przywódcy) do roli takiego dziwadła polskiej polityki, z którym trudno rozmawiać o sprawach państwa, bo ono samo nie chce rozmawiać – jak pokazało w czasie kampanii wyborczej – woląc skupiać się na resentymentach, obsesjach i insynuacjach. Nie warto w tę narrację wchodzić, zostawcie ich własnym żalom i jojczeniom. Z tego kijaszka żaden kwiatek nie wyrośnie.
W sytuacji osłabionego SLD i relatywnie mocnego ruchu Palikota, nie ma w Sejmie siły, która łączyłaby liberalizm prawny z wrażliwością społeczną zorientowaną na słabych i wykluczonych. Ruch Palikota jest sygnałem, że w Polsce wzmacnia się nurt anty-klerykalny, ale oderwany od socjalno-ekonomicznego egalitaryzmu. W tej sytuacji, jeszcze więcej niż dotychczas zależy od wewnętrznych rywalizacji frakcyjnych w PO niż od konfiguracji międzypartyjnej. Dla partii dominującej, istnienie opozycji składającej się z dużej partii irrelewantnej plus kilku partyjek nieskładających się w jedną racjonalną całość to pokusa rządów hegemonistycznych. PO powinna się tej pokusie oprzeć.