Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
302
BLOG

Mój kandydat na Prezydenta

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 117

Uwaga: to nie jest żart. Ja wiem, że teraz, gdy tylko ktoś publikuje artykuł z takim tytułem jak powyżej, to zaraz potem okazuje się, że autor się wygłupia: że tym kandydatem jest Pies Pluto, albo Dżyngis Chan, albo Roman Polański. Otóż – ostrzegam: mój tekst jest najzupełniej, absolutnie poważny. Cienia ironii.

Ważniejszy zresztą w tym tekście jest zestaw kryteriów, jakie chciałbym zaproponować, niż nazwisko(-a), które z tych kryteriów – moim zdaniem – się wyłania(-ją). Co do nazwisk, można dyskutować: ludzie przychodzą i odchodzą, poważni błaźnią się a pajace poważnieją (czasami); są politycy, niezmiernie inteligentni i błyskotliwi, którym nagle przychodzi ochota na walkę z Niemcami w samolocie – i szanse na utrzymanie poważnego wizerunku pryskają. Więc tak naprawdę nie chodzi mi o nazwisko, ale o kryteria.

Formalne kryteria oczywiście mamy zapisane w Konstytucji, ale ważniejsze od tych konstytucyjnych są kryteria polityczne i osobowościowe. Chciałbym zaproponować następujący ich katalog:

1.     Najważniejsze – kandydat powinien być w miarę „ekumeniczny politycznie”. Ja wiem, że to dziwaczne pojęcie, ale lepszego nie znalazłem. Nie chodzi mi o kogoś, kto jest „ponad-partyjny” – bo taki w Polsce nie ma szans na wybór. Nie chodzi też o kogoś, kto jest ekumeniczny, bo nie ma żadnych poglądów. I nie chodzi o kogoś, kto zmieniał partie jak rękawiczki – wtedy wystarczyłoby wybrać Ryszarda Czarneckiego. Nie, chodzi o kogoś, kto – nawet jeśli jest w jakiejś partii lub ma jasne poparcie jednej partii, pokazał swoją biografią i poglądami, że także z inną formacją jest mu po drodze. Więc nie jest nie-akceptowalny dla przynajmniej dwóch głównych politycznych formacji Polski.

2.     W Polsce, polityczno-partyjną przewagę mają partie centro-prawicowe: można tym się cieszyć albo nie (ja się specjalnie nie cieszę), ale tak już jest i najbliższe wybory parlamentarne tego pewno nie zmienią. Prezydent powinien mieć silne polityczne wsparcie w Sejmie: ergo – powinien być politykiem centrowym lub centro-prawicowym. Ostatnie, czego potrzebujemy, to szorstka koabitacja.

3.     W Polsce mamy ustrój parlamentarno-gabinetowy, ale z pewną domieszką ustroju prezydenckiego, która wprowadza pokusę parcia na konflikt prezydencko-rządowy. Nowy Prezydent, dla uspokojenia systemu, powinien zaakceptować generalne polityczne zwierzchnictwo układu parlamentarno-gabinetowego i nie rozpychać się w systemie, by popychać go, poza-konstytucyjnie, w kierunku prezydenckim. Musi to więc być człowiek, powiedzmy to łagodnie, o nie-monstrualnych ambicjach osobistych.

4.     Mimo tego, co powiedziałem w punkcie 3, Prezydent w RP nie jest postacią czysto ceremonialną: związane z tą funkcją są pewne istotne kompetencje rządzenia (np. decydowanie o wetach wobec ustaw lub o kierowanie ustaw do TK): ergo, kandydat na Prezydenta nie może być polityczną dziewicą. Powinien mieć pewien staż polityczny lub administracyjny, z przyzwoitymi (co najmniej) wynikami: bałaganiarz, raptus lub człowiek dotknięty paraliżem decyzyjnym niech nie aplikuje.

5.     Jedną z głównych funkcji Prezydenta jest reprezentacja na forum międzynarodowym. Prezydent powinien być więc być osobą, cieszącą się popularnością i szacunkiem za granicą. A najlepiej – w sferze, która jest do nas najważniejszym punktem odniesienia, czyli w Unii Europejskiej.

6.     Powinna to być – zdaję sobie sprawę z mglistości przymiotników, jakie zaraz wymienię, ale mam nadzieję, że będzie to zrozumiale – osoba przynajmniej wyglądająca na sympatyczną, ciepłą, spokojną; taki Prezydent, którego naprawdę da się lubić; którego pojawianie się w telewizorze – oby nie za częste! – witane będzie jako wizyta dobrego sąsiada, z którym może nie zgadzamy się w tym czy owym, ale generalnie jest OK. Niekoniecznie brat-łata, ale nie arogant; ani „słuchaj-stary” ani gbur. (Pisząc to, chcę podkreślić, nie mam na myśli żadnych konkretnych osób, które by podpadały pod te określenia; po prostu stawiam pewne warunki progowe).

 

Można tę listę ciągnąć, można ją przykrócić. Można nie zgodzić się z tym czy innym kryterium. Ale jak tak to wszystko napisałem, to wygląda mi na to, że w tej chwili jeden jest tylko taki polityk. (I tu moja deklaracja, na wszelki wypadek – nie znam Go osobiście i niczego od przyszłego Prezydenta nie chcę: profesurę belwederską już odebrałem z wdzięcznością od Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ambasadorem nigdzie nie chcę zostać, orderów nie oczekuję, o prawo łaski mam nadzieję nie będę musiał nigdy prosić, więc piszę to całkowicie bezinteresownie).

A chociaż dziś jest zajęty – żaden dobry polityk nie chodzi bezrobotny – to chyba akurat skończy mu się przed wyborami ta część kadencji, na którą został wybrany w Parlamencie Europejskim jako jego Prezydent. Zresztą – jeśli Polska go wezwie, to Europa zrozumie.

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka